Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23
|
24 |
25 |
26
|
27
|
28 |
29
|
30
|
01 |
02 |
Archiwum kwiecień 2004
a dzisiaj mam rocznicę tę prawidłową...okrąglutka ze kurwa ją mać...i pomyśleć że dokładnie 10 lat temu śmigałam w białej sukieneczce ufryzowana jak młoda żydówka...przez te loczki po bokach serio płakałam, ale nie udało mi się do końca ich popsuć co widać na pamiątkowych fotkach...tego dnia płakałam nie z tych powodów co powinnam...raz przez te włosy, a drugi raz jak zgasło światło na weselu o pierwszej w nocy...tańczyłam boso i wydawało mi się, że „wyszłam za mąż zaraz wracam”...prawdą jest też że „wyszłam za mąż jak ktoś kto ma już dość” i „wyszłam za mąż ty poczekaj”...dzisiaj wiem, że nie da się ot tak wrócić ... on czeka, a mnie nie interesuje to czekanie...na najbliższe dni mam już zestaw hitów do nucenia...”to był maj pachniała saska kępa...”, to nieszczęsne „wyszłam za mąż zaraz wracam...” oraz mój ulubiony „i znów księżniczka Anna spadła z konia, to znak że przyszedł nasz kolega maj...”
ciepło...przegapiłam wizytę u dentysty...szóstkę do góry kołami odwróciłam i wyszło na to że 29 a nie 26...popił wodą...ale byłam blisko...ciepło coraz cieplej...nie mam się w co ubrać na komunię...czasu coraz mniej...cieplej...rozmiary w sklepach trochę (?) odbiegają od mojego, wyboru za bardzo nie mam...asortyment prowincjonalny górą...to też mnie dobija...zmęczona jestem
troszeczke sie zdrowotnie posypalam i komputerek moj kochany sie zarazil ...rano caly czas sie wieszal z powodzeniem zreszta...ostatkiem sil poprosil o plytke ktorej nie mialam, a pozniej to juz sterowniki mu sie pomieszaly...dokladnie tak jak mnie...tez sterownik mi siadl i sama nie wiem czy mam go instalowac czy nie...i juz za cholere nie wiem czy w ogole jest mi on potrzebny...przyznac sie pora ze jako laik niewiele w kazdym z tych tematow zdzialam....o ile pamiec mnie nie zawodzi dzisiaj jest dziesiata rocznica mojego wlasnego slubu cywilnego....nieswiadoma praw i obowiazkow bylam przyznam sie bez bicia...tez sterownik zawiodl
to ja zacznę może od tego, że nie chce mi się pisać...no kurwa nie chce mi się i lakier z paznokciów zjadłam, żeby w ogóle zacząć ...bez emocjonalnie jest...poza tym dziecię mi w kościele zemdlało, dużo jem żeby nie powiedzieć żrę, leżę i siedzę dużo a chodzę mało o bieganiu nie wspomnę....o jaka jestem rozpieprzona, rozpieprzona, wąchałam plastikowe kwiaty wczoraj...tak bardzo lubię czuć się chora czuć się chora...we krwi mi krąży aspiryna nie inaczej...a psik, na zdrowie, dziękuję, dobranoc
można by pomyśleć, że opróżnienie butelki obok powoduje ze jest white, a jak jest pełna to black...nic bardziej mylnego...właśnie nie dalej jak wczoraj próbowałam się znieczulić w znany ogólnie sposób...czyli obrałam kurs na przemiła knajpę, gdzie zajęłam się radosnym spożywaniem trunku wyskokowego....trochę to potrwało i nic...normalnie zero ...jestem odporna na znieczulenie albo już nie wiem...kontynuacja w plenerze również nie przyniosła efektu ...księżyc i gwiazdka obok były jednak przesympatyczne...teraz jak już mamy swoje miejsce na tym uroczym pustym polu z kopczykiem żółtego piasku i kamykiem słusznej wielkości obok , znaczy będzie się korzystać częściej z możliwości podziwiania natury ... efekt i tak okazał się żaden...trzeźwa byłam rozpaczliwie....albo musze pić więcej co raczej odpada, albo wcale bo szkoda kasy...no szarość nad szarościami