Archiwum luty 2005, strona 1


lut 05 2005 ....
Komentarze: 2

zem sie wzielam i pochorowalam...kaszle psikam no klasyka...dzien paskudny od poczatku do konca...caly dzien warczalam i szczekalam na przemian a pozycje przybralam do tego odpowiednia bo na kolanach sprzatajac te stajnie  ...dzieciaki dzialaly mi na uzebienie a pms i przeziebienie to doprawdy swietne polaczenie...starszy sprawdzal odpornosc termometru najpierw na sobie pozniej na ziemniakach a na koniec zgodnie z moimi przewidywaniami na paluszku rybnym a tego termometr nie zniesl i se pekl...fajnie bylo...i klasycznie przegralam w piotrusia...no trza bylo przegrac sila wyzsza...dobrze ze nikt nie potrafi obslugiwac nowego telefonu to chociaz troche bylo smiesznie

niemozliwe : :
lut 03 2005 ....
Komentarze: 4

tak mi zle tak mi zle tak mi glupio...i mysle sobie ze ta zima kiedys musi minac...nie nalezy laczyc wisniewskiego janusza z kiljanskim krzysztofem....nie nie nie...za duzo fajek za duzo kufajek....slonca mnie potrzeba i dobrych mysli i innych slow..innych to takie uniwersalne okreslenie jak na przyklad no wlasnie....chcialabym sie zalogowac tylko nie wiem gdzie...chyba niestety nie ma takiej strony....a z drugiej strony przeczekac przeczekac by sie zdalo ....dlaczego ciagle zawsze malo...powinnam sie czesciej malowac...tymczasem black

niemozliwe : :
lut 01 2005 ....
Komentarze: 1
korzystajac z chwili pod tytulem „za cholere nie mam co robic” usiadlam w kuchni z fajkiem nieodlacznym towarzyszem takich wlasnie chwil i zajelam się jakze zajmujaca lektura najswiezszych ulotek znalezionych pod drzwiami...nagle , pozniej okazalo się ze na moje nieszczescie wpadlam na swietny aczkolwiek nieczesto pojawiajacy się w mojej glowie pomysl coby przejrzec zeszyty dzieciecia mojego...plonac cala z ciekawosci jakze wygladaja jego postepy w kaligrafii zdziwilam się natentychmiast...wszystkie zeszyty i knigi również ma ozdobione uroczymi napisami „hip hop” i drobnymi wprawkami swiadczacymi o przyszlej karierze jako autora komiksow...znajduja się owe ozdoby doslownie na kazdej okladce w ilosciach hurtowych a ku mojemu zaskoczeniu również wewnatrz...udzielilam mu wiec stosownej reprymendy slownej grozac jednoczesnie oblozeniem rzeczonych ksiazek i zeszytow w gustowny papier w misie...cala uspokojona zajrzalam jak się pozniej okazalo niestety z naciskiem na niestety w czeluscie zeszytu od polskiego i mój wzrok padl akuratnie na opis babci i dziadka...o ile charakterystyka babci okazala się krotka i nad wyraz nudna to opis dziadka powiem krotko zaskoczyl mnie, najpierw nastepuje klasyczny opis wygladu i wymiana szeregu ze tak powiem cnot i zalet wszelakich a nagle bum i włala:”czasem przychodzi do domu pijany i mówi we śnie FRANEK NIE ZAPOMNIJ O MNIE i inne rozne rzeczy”... koniec cytatu....ło zesz cholerka...jestem pewna ze pani to czytala o czym swiadczy jej poprawka slowa „tego” na „czegos”...musze isc jutro do szkoly wplacic zaliczke na wycieczke...boje się :)
niemozliwe : :