korzystajac z chwili pod tytulem „za cholere nie mam co robic” usiadlam w kuchni z fajkiem nieodlacznym towarzyszem takich wlasnie chwil i zajelam się jakze zajmujaca lektura najswiezszych ulotek znalezionych pod drzwiami...nagle , pozniej okazalo się ze na moje nieszczescie wpadlam na swietny aczkolwiek nieczesto pojawiajacy się w mojej glowie pomysl coby przejrzec zeszyty dzieciecia mojego...plonac cala z ciekawosci jakze wygladaja jego postepy w kaligrafii zdziwilam się natentychmiast...wszystkie zeszyty i knigi również ma ozdobione uroczymi napisami „hip hop” i drobnymi wprawkami swiadczacymi o przyszlej karierze jako autora komiksow...znajduja się owe ozdoby doslownie na kazdej okladce w ilosciach hurtowych a ku mojemu zaskoczeniu również wewnatrz...udzielilam mu wiec stosownej reprymendy slownej grozac jednoczesnie oblozeniem rzeczonych ksiazek i zeszytow w gustowny papier w misie...cala uspokojona zajrzalam jak się pozniej okazalo niestety z naciskiem na niestety w czeluscie zeszytu od polskiego i mój wzrok padl akuratnie na opis babci i dziadka...o ile charakterystyka babci okazala się krotka i nad wyraz nudna to opis dziadka powiem krotko zaskoczyl mnie, najpierw nastepuje klasyczny opis wygladu i wymiana szeregu ze tak powiem cnot i zalet wszelakich a nagle bum i włala:”czasem przychodzi do domu pijany i mówi we śnie FRANEK NIE ZAPOMNIJ O MNIE i inne rozne rzeczy”... koniec cytatu....ło zesz cholerka...jestem pewna ze pani to czytala o czym swiadczy jej poprawka slowa „tego” na „czegos”...musze isc jutro do szkoly wplacic zaliczke na wycieczke...boje się :)
Dodaj komentarz