Komentarze: 6
slucham ani dabrowskiej i pale..pootwierane strony, ale nie czytam...siedze po prostu...bylam na cmentarzu w rodzinnym miescie, tam gdzie kiedys ciagnelo mnie tak bardzo, a teraz patrze i nie rozumiem ...spotkana rodzina a jednak tak dalecy, nic mnie z nimi nie laczy...przytylas , zmienilas sie ...tak zmienilam...co u ciebie , jak dzieci , tratatata...rozmawialam , smialam sie...tak jakby nic sie nie zmienilo, ale to juz przeciez nie to...powitanie bez radosci, pozegnanie bez smutku...cioteczna siostra w ciazy...taka ladna , taka jak ja kiedys...zaproponowalam ze dam jej wozek po kubusiu...ladny , wcale nie zniszczony...mimo ze nic nie laczy ...niech bedzie chociaz to, tak malo, ale nich bedzie...tyle spotkanych twarzy, nie widzianych od dawna...zniszczone, bezzebne kobiety...moje dawne niezapomnianie kolezanki ale jakze inne ...czy ja mialam wiecej szczescia...nie wiem czy to to akurat...musialam zapic ten dzien...chcialam , bo tak latwiej
"...i oszukuję siebie co dnia, że to co jest będzie żyć wiecznie...wiem,że nie jest tak..."