Komentarze: 6
wyparłam się samej siebie...powiedziałam babie ze świata książki, że ja to nie ja i że po południu będę...i chuj,nie będą mnie zmuszać jak nie chcę... przeprowadziłam dwukrotną reanimację znajomości...nie lubię jak się coś kończy , zdecydowanie wole jak się zaczyna, biję się w piersi , popełniłam grzech zaniedbania...poza tym unoszę w górę i rzucam ze sporej wysokości patrząc czy się rozpiźnie dokładnie czy tylko pęknie...sprawdzam odporność także swoją przy okazji, taki nieszkodliwy pozornie sport...lubię ryzyko, więc niech się kręci...
to zielone "drogi blogowiczu" zaczyna mnie drażnić
fak, fak , fak...jaki dzień taka notka nie?...nie ma to jak dobrze zacząc miesiąc....