Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26
|
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 26 maja 2004
przyszło mi dzisiaj być na lekcji, otwartej zresztą...z okazji wiadomego dnia dostałam co następuje: konwalie (mmmm ślicznie waniają),lizaka (z kwiatkiem), laurkę (z kwiatkiem), serduszko (przyklejone do bluzki)...było sympatycznie, odświętnie i strasznie długo.... ponadto okazało się że synek kocha mnie za rozrzutność (dla niepoznaki napisał, że lubi jak mu kupuję płyty i słodycze)....a w serduszku naklejonym w zeszycie wpisał pod moim adresem przymiotników miłych dla oka i serca uuuu albo i więcej...podobno jestem: miła, uśmiechnięta (ups), wyrozumiała (pobłażliwość to się fachowo nazywa i niekonsekwencja, ale miło z jego strony), pracowita (ooo tak), czuła, troskliwa ..no wystarczy, bo wyjdzie na to że idealna...a ponadto według niego jestem również: wysoka (prawda), szczupła (no kochany jest doprawdy, zbyt wiele łaski), piękna (nie ma to jak mieć syna no!) i odlotowa... ech aż sobie westchnę...fajnie być matką