kwi 13 2004

wesolo tyje


Komentarze: 8
wskoczylam, a raczej wpelzlam na podest prawdy...potocznie zwie się to waga...o blad okrutny kobieto popelnilas i depesja co najmniej zan zaplacic ci przyjdzie...wiec jak już się wgramolilam ... odwaznie w dol zerkalam i ...o kurwa nie mam nog!...dla pewnosci poruszalam palcami...spowodowalo to chwilowe niezdecydowanie wskazowki...pochybotala się chwilke i zatrzymala się na wyroku numer 67...matko kochana i co teraz, co teraz?...tysiace co teraz przemknelo niczym blyskawica ...ponieważ konsekwencje mam w zarodku, a może już w stanie agonalnym, tego nie wiadomo...walczyc nie będę...postanowilam poczekac co będzie dalej i jesli dotre do numeru 80 umre chyba ze smiechu...serio
niemozliwe : :
niemożliwe
14 kwietnia 2004, 07:30
cholera ktos mi piwo wypił!!!...przyznac mi sie zaraz ktore to ;-)
m-z-j-c
13 kwietnia 2004, 23:07
..a w mojej wadze lazienkowej już całkiem baterie siadły, żyję więc w błogiej nieświadomości:-)))
13 kwietnia 2004, 22:21
gdzie piwko?:>
13 kwietnia 2004, 21:50
67 to pryszcz:)
13 kwietnia 2004, 21:26
...jakoś zawsze ku niedowadze się bardziej skłaniał mój organizm i częściej takich pulchności zazdrościłam niż żeber na wierzchu;).....
13 kwietnia 2004, 21:10
To może jakieś 78? Pokonasz depresję, która nachodzi Cię przy 67, a będziesz roześmiana i bezpiecznie oddzielona tymi brakującymi do kresu dwoma kg.
13 kwietnia 2004, 20:41
Właśnie! Wszystko kwestia względna: przyznaj się lepiej, że masz 1,80m i okaże się, że jesteś super-laską! ;-) ... [i nie przyznawaj się jeśli tylu nie masz - szczególnie przed samą sobą ;-))]
łp
13 kwietnia 2004, 19:35
kokietka :P Przy Twoim wzroscie to chyba mówimy jeszcze o niedowadze ?:)

Dodaj komentarz