wrz 28 2004

....


Komentarze: 4
u lekarza znaczy internisty bylam...strasznie się romowa nie kleila, poza standardowym dzien dobry cisza przez 40 minut...mialam wrazenie ze dziala w jakims amatroskim teatrze pantonimy...ile się trzeba napocic żeby rozszyfrowac jego finezyjne gesty to glowa mala...jakos udalo nam się dogadac na migi ...recepty wypisal , na ulotce podkreslil zeby nie palic, mierzyc ciesnienie, zrobic badania i przyjsc z wynikami...już nie mogę się doczekac żeby się z nim spotkac to sobie „pogadamy” naprzemiennie podajac rece
niemozliwe : :
www.zludzeniazaby.prv.pl
28 września 2004, 17:07
heheh, dobrze ze Bozia obdarzyla Cie wzrokiem, pomysl sobie co taki niewidomy by powiedzial po wizycje u takiego internisty, zdrowka zycze:)
n
28 września 2004, 15:08
hmm tego tez nie powiedzial;-)
28 września 2004, 14:08
...ani ginekolog?:)
28 września 2004, 13:33
To chyba nie był laryngolog?

Dodaj komentarz