wyrok zapadł, jestem piękna...od dzisiaj, jeśli do fryzjera to tylko do faceta... do tej pory zupełnie nieświadoma byłam co tracę...ta dokładność!!!, finezja ruchów, a przygotowanie do zabiegu to cały rytuał, lo matko... a co się sweet noise przy tym osłuchałam hoho...tak sobie śpiewal i radośnie ciąl....miał co prawda jeszcze peję i mezo, a że mamusia była w pobliżu konspiracyjnym szeptem oznajmił , że lepiej przerzuci na kolejny kawałek...przy mamusi takich textów nie słucha...no wzruszyłam się normalnie...nieważnie czego słucha, na swojej robocie się zna...pierwszy raz w życiu wyszlam od fryzjera zadowolona...szok bez skarpetek...i przez to wszystko o jesuusie zapomnialam w ogole o zusie...idę przelewy wypisywać
Dodaj komentarz